Niemiecki bez gramatyki – czy to możliwe?
Budzi lęk, napawa strachem, przeraża. Wydawnictwa stają na rękach, by w reklamach swoich produktów nie wypowiadać imienia Sam-Wiesz-Kogo.
Spis treści
Ach, ta gramatyka…
Gramatyka średnio się sprzedaje. Kojarzona jest przez większość osób z czymś zawiłym, skomplikowanym i niepraktycznym. Sama regularnie otrzymuję zapytania o kursy z zastrzeżeniem, że chodzi o kurs BEZ gramatyki, taki podczas którego tylko się MÓWI. Nie ma się więc co dziwić, że wydawnictwa podsuwają nam pozycje, których okładki krzyczą „Nie ucz się gramatyki, tylko mów!”, a nauczyciele języka niemieckiego zastanawiają się na forach, w co opakować gramatykę, by uczeń nie przestraszył się i nie zrezygnował po pierwszej lekcji. Coś jak rodzic, kombinujący, co zrobić, by dziecko zjadło pietruszkę. 🙂
Czy to ma sens?
Moim zdaniem nie ma to sensu żadnego, chyba, że ot tak chcesz sobie utrudnić życie i uczyć się o kilka lat dłużej, ale to nie ze mną – ja do tego ręki nie przyłożę 🤪Nieuczenie się gramatyki tak logicznego języka jak niemiecki, jest strzelaniem sobie w stopę. I choć „próg wejścia” jest wyższy niż w języku angielskim, ponieważ już „podstawy podstaw” obfitują w wiele nieregularności, warto przez nie przejść, bo czym dalej w las, tym prościej. Można poświęcić jedną godzinę na poznanie zasad odmiany rodzajnika, można też wkuwać na pamięć zdania, w których one występują, głowić się przez 5 godzin, dlaczego w jednym jest einen, a w innym eine, ein, der, die, dem czy den i trwać w tym, że gramatyki to my się nie będziemy uczyć, bo jest fe.
No, ale przecież będąc dzieckiem nie uczyliśmy się gramatyki, a mówimy po polsku…
To jeden z najczęstszych argumentów, który pada w kontekście nauki bez gramatyki: „Małe dzieci nie wiedzą, co to gramatyka, a uczą się tak szybko”. Sęk w tym, że nie jesteśmy już dziećmi. Nie możemy zakładać, że mając lat 35 będziemy uczyć się według tych samych zasad, według których uczyliśmy się mając 2 latka. Małe dzieci poznają świat obserwując i powtarzając. Ich mózg i aparat mowy są w fazie intensywnego rozwoju. Mają na ten rozwój całe dnie. „Nauka” języka jest zintegrowana z ich rozwojem sensomotorycznym, co dodatkowo wzmacnia połączenia nerwowe.
Osoba dorosła etap poznawczy ma już za sobą, a co za tym idzie, mniej uczy się poprzez doświadczanie świata i eksperymenty. Zaczyna myśleć bardziej analitycznie. Łatwiej jest jej zrozumieć coś, co rządzi się zasadą, ma logiczne wytłumaczenie. Trudno jej zapamiętać coś, co nie jest częścią konkretnej kategorii (ach, tyle tych wyjątków!) Za sobą ma też czas, w którym na naukę języka może poświęcić cały dzień.
Jak widzisz, świat dzieci i dorosłych to dwa zupełnie inne światy. Nie ma więc możliwości, by w tych samych warunkach uczyć się tak samo efektywnie.
Kiedy nie warto uczyć się gramatyki?
Jedyną sytuacja, w której nie przykładałabym wagi do nauki gramatyki, lecz uczyłabym się całych zdań bez analizowania zasad, jest sytuacja, w której język miałby mi służyć do „przeżycia” podczas krótkiego okresu czasu. Tym sposobem uczyłam się rosyjskiego przed miesięcznym wyjazdem do krajów, w których wiedziałam, że najprędzej dogadam się właśnie w tym języku. Chciałam umieć zapytać, ile coś kosztuje, powiedzieć taksówkarzowi, żeby mnie zawiózł na dworzec i że chce ode mnie za dużo dziengów, niż się umawialiśmy. Ważne było dla mnie jedynie przekazanie informacji. Wiedziałam, że za miesiąc tego języka nie będę już używać.
Dlaczego nie prowadzę kursów bez gramatyki?
✔ chcę uczyć dynamicznie, efektywnie i dokładnie – nieobecność gramatyki nie pozwala realizować mi tych założeń
✔ chcę uczyć według zasad, w które wierzę i które widzę, że działają. Podejmując współpracę, zakładam, że uczeń ufa mojemu doświadczeniu.
✔ osoba, która nie chce się uczyć gramatyki, a jedynie zdań, nie potrzebuje mojej pomocy, lecz samouczka, np. takiego, z którego ja korzystałam ucząc się rosyjskiego do wyjazdu. Nie miałabym sumienia brać pieniędzy za coś, do czego w ogóle nie jestem potrzebna.
Mam cichą nadzieję, że przekonałam Cię do tego, by nie odrzucać gramatyki w procesie nauki. Gramatyka jest logiką języka i Twoim sojusznikiem, a nie wrogiem.
A jakie jest Twoje zdanie?
Podobał Ci się wpis? Nie przegap kolejnych! Bądź na bieżąco, śledząc mnie na Facebooku i Instagramie! Zachęcam również do pozostawienia komentarza pod wpisem. To bardzo mobilizuje do ciągłej pracy nad blogiem. Dziękuję!
Angelika
Pablo
17 listopada 2022 @ 13:34
Tak, Pani Angeliko, artykuł w punkt i aż musiałem się uśmiechnąć, gdyż jestem na etapie nauki właśnie tych wszystkich zawiłości. Uczę się rok (dla własnej przyjemności) i dotąd nauka opierała się na nauce z fiszek. Zdania, zwroty i podstawowe sformułowania. Obecnie znam około 300-400 wyrażeń, typu „Jesteś głodny?” „Mam ochotę na coś słodkiego” czy „W sobotę idziemy do restauracji”, innymi słowy nauczyłem się typowych, podstawowych zwrotów. Nadszedł czas na zawiłości gramatyczne aby nauczyć się kiedy należy użyć w zdaniu dem, a kiedy den. Faktycznie, trochę mnie to przeraża, ale tak, jak Pani napisała, nie da się obejść zasad gramatycznych. Brakuje mi w sieci (a może nie potrafię znaleźć?) konkretnej lekcji, wytłumaczenia na podstawie prostych zdań z zaimkami dzierżawczymi czy osobowymi z bezpośrednim tłumaczeniem na język polski, typu „to dziecko, syn, córka (czyli rodzajniki) jest jej, jego, nasze, wasze itp.
Z samych tabel trochę ciężej się uczyć, bez konkretnych przykładów. Zwłaszcza gdy ktoś jest typowym wzrokowcem, tego typu zdania „podane na tacy” znacząco ułatwiłyby naukę. Wracając do artykułu, zgadzam się z Panią w stu procentach. Jeśli ktoś na poważnie traktuje naukę języka niemieckiego, znajomość podstawowych zasad gramatycznych jest nieodzowna. Pozdrawiam serdecznie.
Angelika Griner
19 listopada 2022 @ 16:24
Dzięki za komentarz! Nauka dla własnej przyjemności – super sprawa! 🙂
Nie radziłabym uczyć się zaimków niemieckich poprzez polskie – nie zawsze będą się one pokrywać:
To jest kot i jego jedzenie.
Das ist eine Katze und ihr Futter.
Kot w języku polskim jest rodzaju męskiego, w niemieckim żeńskiego.
Zaimek dzierżawczy w j. polskim to w tym przypadku „jego”, a w języku niemieckim „jej”.
Gdybyśmy kierowali się polskim tłumaczeniem, zdanie przetłumaczylibyśmy błędnie. Lepiej po prostu zapamiętać formy zaimków dzierżawczych dla poszczególnych osób.
Trzymam kciuki za dalsze hakowanie niemieckiej gramatyki 🙂
Monika
13 grudnia 2022 @ 20:48
Super wpis! Ja akurat jestem z osob, ktore gramatyke i jej wszystkie zagwozdki uwielbiaja, byc moze dlatego nauke jezyka zawsze zaczynam od gramatyki. Do tego nie mozna sie zniechecac, bo to juz powoduje negatywne skutki nauki.
Angelika Griner
13 grudnia 2022 @ 22:07
Dziękuję 💜 To miód na moje serce słyszeć, że jednak jest ktoś, kto lubi gramatykę 🙂 Myślę, że jej „hakowanie” bardzo przyspiesza proces nauki, znamy zasadę – możemy iść dalej, nie trzeba się zatrzymywać przy każdym zdaniu i zastanawiać, czemu tak, a nie inaczej. No i podejście też się liczy, jasne 🙂