Polak czy native speaker? – którego nauczyciela wybrać?
Początek roku szkolnego to okres wzmożonych poszukiwań lektorów języków obcych. Osoby zainteresowane rozwojem swoich umiejętności językowych przeszukują strony z ogłoszeniami nauczycieli w poszukiwaniu tego idealnego.
Przeglądając ogłoszenia można natrafić na trzy rodzaje lektorów. Pierwsza grupa to osoby bez wykształcenia filologicznego, które nauczyły się języka np.: poprzez wyjazdy do danego kraju. Do drugiej grupy zaliczają się absolwenci studiów językowych w kraju bądź zagranicą, pracujący w zawodzie lub nie. Trzecią grupę tworzą native speakerzy, na których chciałabym szczególnie skupić się w tym wpisie.
Kim jest native speaker?
Według słownika PWN jest to „rodzimy użytkownik danego języka”. Osoba urodzona i mieszkająca w Polsce będzie native speakerem języka polskiego, a ktoś urodzony i żyjący w Niemczech, Austrii czy Szwajcarii będzie native speakerem języka niemieckiego (w języku niemieckim taką osobę określamy jako „Muttersprachler”). Moim zdaniem definicja jest jednak niepełna i „dziurawa”, ponieważ nie określa chociażby ilości lat, które dana osoba powinna mieszkać w kraju, by mogła nosić tytuł native’a. I tą lukę wykorzystuje wiele osób nadając sobie tytuł, którego nosić nie powinni.
A po co właściwie ludzie to robią?
Powód jest jeden: termin ten działa jak magnes na potencjalnych klientów. Jeśli szukałeś kiedyś nauczyciela języka obcego, nie raz wpadła Ci w ręce oferta szkół językowych, zachęcających do zapisu na zajęcia z native speakerem. Z nim nauka ma być „szybsza i skuteczniejsza”, niż w przypadku kursu z lektorem polskim. Obecność native speakerów zdecydowanie gwarantuje szkole większe zainteresowanie ofertą i szybsze wypełnienie grafiku. Wynika to przede wszystkim z głębokiego przeświadczenia o większej skuteczności zajęć z osobą, która danego języka używa od dziecka, która zna jego niuanse i bezbłędnie opanowała zasady wymowy. Wydawałoby się, że z takimi argumentami wybór między polskim nauczycielem, a native speakerem jest prosty.
Czy aby na pewno?
Osobiście uważam, że jak wszystko, to zależy. W moim przekonaniu nauka z native speakerem ma sens na poziomie zaawansowanym, kiedy już opanowaliśmy całą gramatykę, nie popełniamy rażących błędów, radzimy sobie z parafrazowaniem słów, których nie znamy, mamy bardzo duży zasób słownictwa, a na wiele pytań potrafimy sobie odpowiedzieć sami. Możemy skupić się wtedy na niuansach językowych czy grach słownych danego języka. Native speaker jest idealną pomocą, by nas tego nauczyć, ponieważ „czuje” język.
W przypadku nauki na niższych poziomach uważam, że lektor polski ma jednak przewagę nad nativem. Jednym z kluczowych argumentów jest fakt, iż nauczyciel polski rozumie ucznia: nie tylko dzięki temu, że posługuje się jego językiem, ale również ze względu na to, że w taki sam sposób uczył się języka obcego. Wie, jakie zagadnienia mogą sprawić trudność, rozumie sposób myślenia ucznia, wynikający często z kalkowania zasad polskich, potrafi wytłumaczyć dlaczego coś odmieniane jest tak, a nie inaczej. Ponadto taka osoba zna przeróżne triki, by opanować problematyczne zagadnienia.
Native speaker nauczył się języka w sposób naturalny i nigdy przenigdy nie zastanawiał się nad końcówką przymiotnika dla rodzaju męskiego w mianowniku – jeśli nie kształcił się w kierunku nauczania swojego języka jako obcego, nie rozumie zawiłości gramatycznych. Wiele osób posługujących się danym językiem jako językiem ojczystym po prostu nie wie, jak go uczyć. Nie ukończyło żadnych kursów w tym kierunku, ani nie ma wiedzy metodycznej. O ile podczas konwersacji nie przyniesie to szkody, tak podczas nauki od podstaw może wprowadzić zamęt. Wyobraź sobie, ze tłumaczysz obcokrajowcowi zasady polskiej gramatyki.
Płynność i swoboda językowa to nie wszystko. Istnieją lektorzy polscy, którzy opanowali język obcy na poziomie niemal natywnym, są profesjonalni, zaangażowani w to, co robią i wiedzą, jak uczyć. W mojej opinii krzywdzącym jest popularne stwierdzenie, że nauka z nimi będzie mniej skuteczna.
Warto dokładnie sprawdzić, kto będzie naszym nauczycielem. Zweryfikować, czy osoba, która podaje się za native speakera faktycznie nim jest. Jest cała rzesza osób, które tylko ze względu na fakt mieszkania 10 lat w danym kraju określają się takim mianem. Czy ten czas faktycznie czyni z nich rodzimych użytkowników języka? Zdecydowanie nie.
A Ty kogo wybierzesz? Lektor polski czy native speaker?
Podobał Ci się wpis? Nie przegap kolejnych! Bądź na bieżąco, śledząc mnie na Facebooku i Instagramie! Zachęcam również do pozostawienia komentarza pod wpisem. To bardzo mobilizuje do ciągłej pracy nad blogiem. Dziękuję!
Angelika